poniedziałek, 29 września 2014

Jesiennie

Witajcie  !

Dzisiaj bardzo krótko .....
W moim domku powoli zamieszkuje jesień, uspokajam wnętrza, wyciągam koce i pledy. Wczoraj nawet odpaliliśmy kominek, oj, ale było przyjemnie znowu z kubkiem gorącej herbaty usiąść i popatrzeć na tańczące ogniki …….  
W poprzedni weekend zmieniłam dekoracje w kuchni - błękity schowałam do następnego lata, kiedy znowu zatęsknię za nadmorskimi klimatami. Teraz ma być ciepło i przytulnie.
Jak co roku jesienią stawiam na naturalne jesienne kolory brąz, beż, fiolet wrzosów, trochę energetycznej pomarańczy. Plany były większe, ale moje przeziębienie, choróbsko męża i Maksia skutecznie pozbawiły mnie weny twórczej i sił fizycznych. Miałam to uzupełnić w ciągu tygodnia, ewentualnie w ostatni weekend, ale miałam gości "z daleka", więc były inne priorytety.
Co tam, jesień dopiero się zaczęła, w głowie trochę pomysłów, więc kropkę na „i”  jeszcze postawimy.

A dzisiaj pokażę to, co zrobiłam do tej pory:








W moim ulubionym druciaku suszą się orzechy:


Nowe kokardki dostały koszyczki,


a nawet cukiernica:


Moje malutkie skarby - łyżeczki miarki - zakup z Westwing (fajne mają tam rzeczy, ale ceny są dla mnie czasem zaporowe, no ale na takie słodziaki się skusiłam):




 i kącik kawowy

  


Ufff !!! 
Udało mi się przekonać M. do położenia tapety na kawałku ściany w przedpokoju - jestem nią zachwycona, teraz ściana czeka na aranżację. 

Szukam komody, konsoli, stolika - sama nie wiem czego ....


Taka jest struktura tapety ..... Fajna, prawda?


No a w ogrodzie ciągle późne lato:





Nawet pomidorki na krzaczkach jeszcze rosną:

  

A takie przyjemności czekały na mnie w zeszłym tygodniu


- o zawartości w późniejszym terminie -

Pozdrawiam ciepło
Dorota

piątek, 19 września 2014

Wrzesień

Witajcie wrześniowo,

Wrzesień to zdecydowanie mój ulubiony miesiąc w roku, a tegoroczny mnie w tym zdecydowanie utwierdził. 
Za oknem piękne słońce, cudowne babie lato, bo złota polska jesień to jeszcze na pewno nie jest. Pięknie kwitną w ogrodzie jeszcze całkiem letnie kwiaty cynie, astry, mieczyki, aksamitki, lawenda - jest bardzo kolorowo. Nawet pelargonie, lobellie i bacopy przeżywają swoją "drugą młodość". Odżyły po upałach sierpniowych i pięknie kwitną. Uwielbiam taką pogodę, chociaż niestety podziwiam ją tylko zza okna biura, popołudniu w domu wpadam w wir obowiązków - obiad, zadania domowe, pranie, sprzątanie. Gdy się ogarnę, jest już wieczór, a zmierzch zapada dość wcześnie, no i wieczory bywają chłodne. Czekam z utęsknieniem na weekend, mam nadzieję, że wbrew zapowiedziom synoptyków będzie równie piękny jak cały mijający tydzień. 
Czekam też na kolorki, które pojawią się na drzewach, czerwone dęby, złote liście klonów, kasztanowców, wbrew wielu z Was, ja lubię jesień za jej kolory, poranne mgły, szron na trawie ...........

Na wielu blogach pojawiają się wrzosy, u mnie też królują na tarasie i w domu (a nawet w biurze):
 




 

Do wrzosów kolorystycznie dopasowała się lawenda
 

W domu powoli zmienia się wystrój i kolorystyka. W salonie zniknęły marynistyczne kolory i motywy, zrobiło się neutralnie - beże, brązy, biel, len, bawełna, a i pledy wydobyłam z czeluści szafy.  Tak na wszelki wypadek .... W sobotę zamierzam "przeorganizować" jesiennie kuchnię Myślałam, że błękitne akcenty zostaną na dłużej, ale kobieta zmienną jest i zamarzyły mi się znowu jesienne, ciepłe dodatki. Gdy rano wstaję o 4.30 i pierwsze kroki kieruję do kuchni, to ten błękit zaczyna mi przeszkadzać, jest nieco zimny.
Zobaczymy, czy plany zrealizuję, bo weekend jak zwykle będzie za krótki, a na marynowanie czeka jeszcze papryka.
A tu kilka migawek z salonu:





A takim cudownym miejscu (Rymanów Zdrój) spędziliśmy ostaną niedzielę, mamy w planie powtórzyć to jeszcze w tym tygodniu (przepraszam, za ilość zdjęć, ale nie mogłam się zdecydować, oraz za jakość - robione telefonem):


Pozdrawiam w piątek i życzę słonecznego weekendu

Dorota


czwartek, 11 września 2014

Wakacyjne wspomnienia (trochę spóźnione)

Post ten powstał 27 sierpnia, został opublikowany, a potem zniknął bezpowrotnie … Dlaczego ? 
To jest zagadka …..
Miałam go nie reanimować, bo wakacje skończyły się już dawno, ale dzisiejsza deszczowa pogoda skłoniła mnie do odświeżenia wakacyjnych wspomnień i zdjęć. Właściwie dlaczego nie ma być na blogu pamiątki z tegorocznych wakacji, traktuję go przecież jako pamiętnik swojego domu, rodziny, codzienności.

A więc:  „odgrzewane kotlety”, czyli post wakacyjny.
Nasze wspólne rodzinne wczasy spędziliśmy w tym roku w maleńkiej miejscowości Junoszyno pomiędzy Jantarem, a Stegną nad Zatoką Gdańską. Nad Bałtyk jeździmy każdego roku, ale w tym roku byliśmy po raz pierwszy nad morzem od strony Zatoki Gdańskiej. Zaskoczyło nas ciepłe morze, ogromna ilość muszelek na plaży (trafiły się też maleńkie bursztyny), mnóstwo mew. Zachwyciły mnie szerokie pasma lasów Mierzei Wiślanej. Okolica była tutaj bardzo spokojna, świetne miejsce na wypoczynek z dala od gwarnych kurortów, zatłoczonych plaż, automatów do gier i innych komercjalnych „atrakcji”. Naprawdę odpoczęliśmy. 
Ponieważ pogoda nie zawsze była „plażowa”, trochę zwiedzaliśmy, pojeździliśmy po Żuławach. Mnie, człowieka z Przedgórza  zachwyciły te płaskie tereny, bezkresne pola uprawne, poprzecinane kanałami łąki.   Podziwiałam zabytki architektury "pruskiej", kościoły, domy, obory, stodoły w zabudowie szachulcowej, stare młyny, mosty zwodzone.
Zdjęcia są mało profesjonalne, robili je głównie chłopcy, ale pamiątka jest.
Tutaj m.in. byliśmy i to zwiedzaliśmy:

* Malbork - ogrom budowli robi wrażenie




*  Widok na Żuławy z wieży zamku w Malborku


* Lekcja historii w obozie koncentracyjnym w Sztutowie 




* Przeprawa promowa przez Wisłę w Mikoszewie


* ZOO w Gdańsku - super miejsce na rodzinny spacer




* Molo w Sopocie - tu trzeba być :), chociaż zbyt tłoczno jak dla mnie




*Latarnia Morska w Krynicy Morskiej


* Piękna droga przez nas na plażę w Junoszynie


* pusta plaża w Junoszynie nawet w piękny wakacyjny dzień



* zabawom w morzu i na plaży nie było końca




* nawet gdy pogoda nie była "plażowa", dzieci się nie nudziły



* a tutaj mieszkaliśmy - fajne miejsce, godne polecenia (dla lubiących długie spacery i odludzie)


 To tyle wspomnień. Pora wracać do rzeczywistości. Kolejne posty będą już wrześniowo-wrzosowe.
Pozdrawiam serdecznie.
Dorota