wtorek, 28 stycznia 2014

Łazienka

Witam serdecznie,
Weekend minął jak zwykle za szybko, miałam duże plany, ale nie wszystko udało mi się zrealizować. 
Nie wiem jak Wy, ale ja to prawie całą sobotę poświęcam na sprzątanie mojego domu. 
Na tygodniu mam niewiele czasu na bieżące sprzątanie, robię tylko to co niezbędne, aby nie utonąć w bałaganie i chyba dlatego w sobotę mam tak wiele pracy (którą w zasadzie lubię). Obiecywałam sobie, że będę rozkładać sprzątanie na wszystkie dni tygodnia, tak, aby w sobotę mieć trochę czasu dla siebie, ale nic z tego nie wyszło. Jakoś tak mam, że na niedzielę musi być w całym domu błysk i tak chodzę sobie ze ścierą i odkurzaczem od rana do późnego popołudnia. Szukam pomysłu na optymalizację sprzątania :)
To tyle babskiego narzekania.

Teraz kolej na prezentację jednej z moich dwóch łazienek.
Jest ona duża i mogłaby pełnić rolę "pokoju kąpielowego", ale póki co jest tylko skromną łazienką, może kiedyś zafunduję sobie nieco więcej luksusu.
Znalazłam wiele inspiracji co do jej urządzenia, ale to chyba daleka przyszłość ....
Lubię tę łazienkę, bo jest jasna, ma duże okno i nawet żywe kwiaty w niej rosną. Jest urządzona raczej minimalistycznie, niewiele w niej dodatków (ze względów czysto praktycznych, ale też nie trafiłam na nic interesującego w rozsądnej cenie). Drobiazgi staram się mieć schowane w koszyczkach, co ułatwia sprzątanie i utrzymanie porządku.
Ale i tak przy trójce dzieci ciągle coś jest porozrzucane.
Poniżej kilka zdjęć, które udało mi się zrobić bezpośrednio po sobotnim sprzątaniu :), zanim pojawił się tajfun:







i łazienka "żyjąca" wieczorem:    




Jak zwykle, czekam na na podpowiedzi i sugestie, co w niej zmienić, aby była piękna i funkcjonalna.
Pozdrawiam
Dorota

środa, 22 stycznia 2014

Ekspres do kawy i inne drobne przyjemności (czyt. zakupy)

Witam Was w środku tygodnia,
Chcę się dzisiaj pochwalic moim nowym nabytkiem – ekspresem do kawy.
Marzył mi się od dawna, bo jestem „kawoszem”, a kawa z mleczną pianką jest moją ulubioną. Myślałam o ekspresie z młynkiem ceramicznym, automatycznym spieniaczem do mleka itp., ale cena min 2,5 tyś. była zaporową.  Znowu poszłam na kompromis, chociaż Asia z Green Canoe, tak ostatnio pięknie pisała, że nie warto porzucać marzeń, tylko czekać cierpliwie, aż się spełnią, tzn. kupimy to, co naprawde chciałybyśmy. Ja jednak nie potrafię czekać, postanowiliśmy z mężem w sobotę, że kupimy ekspres i kupiliśmy - taki na jaki nas było stać. Jest to ekspres ciśnieniowy, na kawę zmieloną, ale też na saszetki (podobno bardzo wygodne, ale nie próbowałam jeszcze).  W przeciwieństwie do ekspresów „profesjonalnych” z młynkiem itp., łatwo i szybko się go czyści, co jest dużą zaletą.
A kawa jest naprawdę pyszna, wreszcie w domu mogę napić się ulubionego cappuccino.               

Inne zakupy którymi się muszę pochwalić to nabytki ze sklepu internetowego REDECOR . Ten sklep to moje nowe odkrycie, tzn. znałam go już wcześniej, ale nic nie kupowałam. Ostatnio zrobiłam sobie małe prezenty. Zakupiłam cukiernicę i mlecznik IB Laursen, o których marzyłam od dawna, dwa koszyczki Madame Stolz, które wpasują się idealnie w nową odsłonę mojej kuchni (poświąteczną, na razie mam tylko wizję i tkaninę na zasłonki i inne tekstylia), oraz tabliczkę „Let it snow”. Wydawałoby się, że ta tabliczka to trochę „musztarda po obiedzie”, ale wstrzeliłam się z nią idealnie. Wczoraj przyszła paczka, a dzisiaj rano wreszcie się u nas zabieliło i śnieg cały czas pada.  Nie, że jestem zwolennikiem zimy, wręcz przeciwnie, nie lubię zimna, chlapy, śliskich dróg itp., ale trochę białego puchu wygląda super (szczególnie przez okno ;). W paczce był też katalog Zima 2013-2014. Cudo!!!
Dzisiaj mam nieplanowany wolny dzień, bo Maksiu wczoraj z przedszkola przyszedł z lekką gorączką i dziś został w domu. Starsi chłopcy poszli na zajęcia do szkoły, więc mam czas na drobne przyjemności w ciągu dnia, takie jak kawka z mlekiem i blogowanie.
Zapraszam do mojej galerii:






Na jednym parapecie ciągle zima, a na drugim pierwsze oznaki wiosny :)
Zaczynam znosic do domu cebulki wszelkiego rodzaju, które uwielbiam.

Pozdrawiam Was serdecznie
Dorota

niedziela, 19 stycznia 2014

Sypialnia

Witajcie w niedzielny wieczór,

aby wejść do blogowego świata, muszę się Wam bliżej przedstawić, a właściwie pokazać jak mieszkam i co kocham.
Dzisiaj zacznę od sypialni, bo jest to moje ulubione miejsce w domu (zaraz po kuchni). Nie mam za wiele okazji, aby w niej przebywać, wstaję wcześnie, późno chodzę spać, a w ciągu dnia nie mam czasu tam pomieszkac, ale obiecuję sobie, że to nadrobię …... kiedyś ;)
Jak już wspominałam do domu wprowadziliśmy się pięć lat temu (grudzień 2008), Był to wymarzony i wyczekany dom i dom moich marzeń – tak mi się wtedy wydawało. Urządziłam go szybko, bez większych przemyśleń, tym, co było powszechnie dostępne na rynku, gdyż zależało nam na szybkim przeprowadzeniu się. Wtedy byłam zdania, że jest super, wszystko było nowe, pachnące i moje  – no, ale to były czas „przedblogowe”. Wtedy nie byłam czytelniczką blogów wnętrzarskich, nawet nie miałam pojęcia o ich istnieniu i nie miałam pojęcia, że można takie cacka stworzyć z własnego domu.
Tyle wstępu.
A teraz tytułowa sypialnia …..
Jak zwykle przy końcu budowy brakuje pieniędzy, wtedy potrzebne są kompromisy. Padło na sypialnię. Kupiliśmy tanie sosnowe łóżko (na chwilę :)), ale z dobrym materacem. Wtedy podobały mi się meble w naturalnym kolorze. Ponieważ wiedzieliśmy, że to tymczasowe łóżko zostanie z nami raczej na dłużej, jak to bywa z rozwiązaniami prowizorycznymi, zdecydowaliśmy się na szafę przesuwną z płyty mdf w kolorze sosny. Takie szafy przesuwne nigdy mi się nie podobały, ale tu musiała zadecydować praktyczność. Są po prostu bardzo pojemne, co przy licznej rodzinie nie jest bez znaczenia. Potem poszliśmy już za ciosem, mąż własnoręcznie wykonał komodę i dwa stoliki nocne, również z płyty mdf – kolor sosna. Teraz wiem, że są okropne, ale cóż, meble w sypialni wymienię może za 10-15 lat, chyba, że wygram w lotto ;) Jedyne, co udało się zmienić w sypialni to kolor ścian – pierwotnie były zielone, to również przejaw mojego poprzedniego „wcielenia wnętrzarskiego"
Gdy pojawił się na świecie trzeci syn, musiałam mu odstąpić mój gabinecik. Kącik do pracy stworzyłam w sypialni. Ten kącik naprawdę lubię, tworzy go stolik wykonany z nóg od maszyny do szycia Singer (spadek po babci), pokryty białym blatem i drewniane krzesło (IKEA) z podusią własnoręcznie uszytą. Pod ręką mam przybory w starej szufladzie od maszyny. Taką mam sypialnię. 
Robię co mogę, aby ją oswoic i udomowić po swojemu. Wiem, że dodatki mogą uczynić cuda, więc próbuję. Zobaczcie same …..
Wszelkie sugestie bardzo mile widziane.

Sypialnia kiedyś: 

 

i teraz:










Dziękuję za poświęcony czas i zapraszam ponownie
Dorota

niedziela, 12 stycznia 2014

Zapraszam na ciasto

Witam Was niedzielnie,
Chociaż okres wypieków świątecznych już minął, to tradycją naszej rodziny jest, że niemal na każdą niedzielę przygotowuję domowe ciasto. Nie przepadam za pieczeniem ciast, ale nie potrafię oprzeć się prośbom synów (i męża :)) o coś słodkiego na deser. Wolę już coś upiec, niż mieć świadomość, że będą zjadać niezdrowe „kupne” przekąski typu chipsy, paluszki, lub ciastka.
Wczoraj uległam błagalnym prośbom chłopców o ciasto o nazwie „Shrek”.
Może nie jest to najszybszy i najprostszy placek, ale fajnie wygląda i nieźle smakuje, szczególnie dzieciom, więc trud się opłaca.
Dzielę się z Wami przepisem.
CIASTO SHREK
Składniki:
Na ciasto: 6 jajek, ¾ szklanki cukru kryształu, 1 szklanka mąki pszennej, 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia.
Na krem: 1 duży zielony napój Pysio, 2 budynie śmietankowe (każdy po 64 g), Delicje (24 szt.), 2 zielone galaretki, 1 galaretka żółta (cytrynowa), 1 bita śmietana Śnieżka.
Wykonanie: Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić na sztywną pianę, powoli dodać cukier, ciągle ubijając, następnie dodać żółtka i ubić na puszystą masę, powoli wsypać mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia i lekko zamieszać. Ciasto wylać na posmarowaną blaszkę do pieczenia i upiec biszkopt (ok. 30-40 min w temp. 160°-180°C). Budynie rozpuścić w 1,5 szklanki Pysia. Resztę soku zagotować i wlać rozpuszczone budynie. Gotować przez chwilę, ciągle mieszając, aż do uzyskania gęstej masy. Wystudzić i rozsmarować na cieście. Na to ułożyć Delicje. Bitą śmietanę przyrządzić według opisu na opakowaniu. Galaretkę cytrynową rozpuścić w 1 szklance wody. Gdy zacznie tężec wlać do bitej śmietany i wyłożyć na Delicje. Na warstwę bitej śmietany wyłożyć 2 zielone tężejące galaretki, przyrządzone według przepisu na opakowaniu (ja daję nieco mniej wody). Ciasto najlepiej smakuje na drugo dzień schłodzone w lodówce.

Smacznego!

czwartek, 9 stycznia 2014

Zatrzymać czas


Witam Was serdecznie,
zmotywowana Waszymi wpisami na blogach, że już posprzątane po świętach, ozdoby pochowane, choinka wyniesiona, wracałam dzisiaj z pracy z zamiarem zrobienia tego samego. Jednak gdy wróciłam do domu, spojrzałam na choinkę i inne ozdoby pomyślałam sobie, dlaczego mam się tak spieszyć?
Przecież ten piękny okres wciąż trwa, a my sami tak się nakręcamy i pędzimy do przodu, goniąc nie wiadomo dokąd - do wiosny jeszcze daleko, dajmy przyrodzie żyć własnym tempem.
Czekaliśmy na święta, sztucznie przybliżaliśmy się do nich ustawiając ozdoby już początkiem grudnia, aby poczuć "magię świąt". Gdy nastał ten piękny czas, cieszyliśmy się nim, ale szybko po świętach, chcemy mieć to za sobą i do przodu. 
A przecież możemy zatrzymać te chwile, choćby w ozdobach świątecznych, aby po powrocie do domu po całodziennej bieganinie, zwolnić, popaść w zadumę przy zapalonej choince. 
Niech ten czas jeszcze trwa ..... Spróbujmy poświętować jeszcze chwilę. 
Ja osobiście bardzo lubię mój dom w świąteczno-zimowej odsłonie, a zimy właściwie jeszcze nie było :)
Schowałam tylko ozdoby "mocno świąteczne" - szopkę, żłóbek, mikołajki, wyrzuciłam sypiące się stroiki z żywych gałązek, ale resztę ozdób zostawiłam.
Szczególnie kuchnia, gdzie lubię przebywać ma nadal szatę świąteczną. 
Bardzo lubię moją kuchnię w czerwonych dodatkach, które dodają jej ciepła i przytulności, jest wtedy sielsko-anielsko. Idą podobno mrozy, więc ciepły nastrój jak najbardziej pożądany. 
Lubię usiąść w mojej kuchni przy zapalonych świeczkach i lampionikach, z kubkiem ciepłej herbaty z cytrynką według przepisu Asi z bloga Green Canoe (www.mygreencanoe.blogspot.com) i patrzeć w okno myśląc o wszystkim i o niczym.

Nie spieszmy się z zamykaniem tego pięknego okresu świątecznego.
To oczywiście moje poglądy. 










 




Pozdrawiam Was nadal jeszcze świątecznie
Dorota 

wtorek, 7 stycznia 2014

Choinka

Witam,
w ostatnim poście post-świątecznym nie "załapała" się Panna Choinka.
Co roku mamy żywą choinkę, ta jest w doniczce, może przetrwa na tarasie do przyszłego roku.
Nie jest zbyt bogato ozdobiona, ale taką lubię, naturalną i nieprzesłodzoną. Mamy na niej trochę pierniczków, trochę cukierków - ku radości dzieciaków, szydełkowe gwiazdki zakupione na allegro, a  muchomorki to "nieudolne" wytwory moich rąk.

Kończę temat świąteczny, choć w naszej tradycji okres bożonarodzeniowy trwa do 2 lutego.
Dawniej, przynajmniej w moim domu, choinka stała do tego czasu i żal jej było rozbierać.
No, ale była sztuczna.
Pozdrawiam ciepło
Dorota

poniedziałek, 6 stycznia 2014

To już koniec ....

Witajcie Kochani,
to już naprawdę koniec świętowania, od jutra czas powrócić do rzeczywistości.
Oj, będzie bolało.
To było długie, błogie lenistwo, przynajmniej w moim przypadku.
Ponieważ bloga założyłam w okresie świąteczno-noworocznym, moje pierwsze zdjęcia to te, z dekoracjami bożonarodzeniowymi. Tak trochę dla powspominania tego świątecznego czasu, bo powoli trzeba rozstać się z ozdobami. A szkoda .....
Miłego popołudnia i wieczoru Wam życzę.
A to porcja zdjęć z mojego domku (przepraszam za jakość, ale lepszego sprzętu jeszcze się nie dorobiłam):


piątek, 3 stycznia 2014

Trudne początki

Witajcie Kochane,
No i odważyłam się:)
Od trzech lat obserwuję Wasze blogi, jestem gościem w Waszych mieszkaniach, choć nie zawsze pozostawiałam ślad - przepraszam.
Z zachwytem oglądam Wasze mieszkania, domy, Wasze rękodzieła, poczynania, dekoracje.
Ja również kocham mój dom, moje dzieci, moją rodzinę. Od Was uczę się, jak uczynić swój dom (i życie) piękniejszym. Cały czas próbuję coś zmienić, ulepszyć, upiększyć. To dzięki Wam wiem, że dom musi mieć KLIMAT, a to tworzymy sami. Wasze blogi są dla mnie kopalnią pomysłów i inspiracji, trochę od Was "odgapiłam" - przepraszam. Od teraz będę podawać "źródło inspiracji". Liczę na Waszą wyrozumiałość.
Od dawna nosiłam się z zamiarem założenia własnego bloga, gdzie mogłabym się dzielić swoimi radościami większymi i mniejszymi, czasem także troskami dnia codziennego.
Ma być to blog trochę wnętrzarski, trochę o życiu i rodzinie.
Prywatnie jestem żoną i matką trójki urwisów (12, 10 i 3 lata), posiadaczką (na kredyt) własnego domku. Jego urządzanie (od 5 lat) sprawia mi wiele radości i tą radością chcę się z Wami dzielić.
Przepraszam, za nieco długi wstęp, ale dopiero się uczę bloggowania.
Pozdrawiam serdecznie
Dorota